![]() |
|
Janina Niemczynowicz — Pamiętnik 1916-1919
|
||««pierwsza |«poprzednia - 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 - następna»| ostatnia»»||
55 z 73 | [23 października 1918] ... album artystyczny z widokami Wilna, jak dowiedział się, że ono mnie tak obchodzi. Dowiedziałam się, że on jest nie Niemiec, ale Alzatczyk, doskonale mówi po francusku, a więc od tego czasu rozmawialiśmy ze sobą po francusku; bardzo też podobał mu się polski język, więc uczył się sam, no i już trochę umiał rozmawiać. Na drugi dzień, była to niedziela, pierwszy dzień świąt, jak tylko zobaczył mnie, przyniósł swoje książki do uczenia się polskiego i prosił, żebym z nim poczytała; ja też przyniosłam wierszyki Syrokomli, a on je czytał i tłomaczył. Potem zagrał na fortepjanie i gwizdał do tego - ogromnie wszystkim się podobało, tak grał z temperamentem i z uczuciem zarazem. I wszystko co grał było własnej kompozycji, lekcji muzyki nie brał nigdy. Oprócz tego był bardzo wesół i sympatyczny, tak że zaraz na drugi dzień był już ulubieńcem całego domu. Lecz on jakoś był najwięcej otwartym do Matuli i do mnie. Wieczorem potańczyliśmy trochę we dwie pary, gdyż był jeszcze taki aspirant na oficera no i on, panna Jadwiga i ja. Tańczy doskonale! Na drugi dzień pojechaliśmy razem konno, ja na jego koniu, a on na koniu swojego bursza. Bardzo przyjemnie spływał czas lecz już za parę dni musiałam wyjechać znowu do Połocka. Umawialiśmy się z nim, że jak przyjadę na rosyjską Wielkanoc za trzy tygodnie, to o ile on jeszcze będzie, to będziemy znowu ... | ![]() Powiększ... |
||««pierwsza |«poprzednia - 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 - następna»| ostatnia»»||