![]() |
|
Janina Niemczynowicz — Pamiętnik 1916-1919
|
||««pierwsza |«poprzednia - 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 - następna»| ostatnia»»||
54 z 73 | [23 października 1918] ... niezapomnianej chwili mojego życia. Rok szkolny 1917/1918 uczyłam się w Połocku (w 8 klasie z łaciną na maturę męską), a na święta przyjeżdżałam do Uchwiszcza. Podczas najgorszych bolszewickich czasów nie byłam w domu, lecz wiem wszystko co się to działo, jakie to było straszne rozpanoszenie się i zezwierzęcenie tych chłopów wiem od Rodziców; i źle byłoby z całem obywatelstwem, gdyby nareszcie w lutym nie przyszli Niemcy. Wszyscy witali ich, jak wybawicieli. Gdy przyjechałam do Uch[wiszcza] na Wielkanoc katolicką, to tam właśnie jedna grupa, która mieszkała w Uchwi[iszczu] wyjeżdżała, a mieli przyjść nowi. Wszyscy w domu ogromnie ich żałowali i akurat żegnali na ganku, gdy przyszedł jakiś młodziutki oficerek, obejrzeć mieszkanie. Wszyscy na niego nie bardzo zwrócili uwagę, gdyż byli zmartwieni wyprawianiem tamtych i mimowoli źli na nowo przybyłych; tylko ja patrzyłam na tych i na niego jak na pludrów, gdyż ani jednych, ani drugich nie znałam. Od razu wydał mi się on wcale sympatycznej powierzchowności. Mieszkanie mu się podobało i na drugi dzień przyjechał już na mieszkanie z kilkunastu żołnierzami i oberleutenantem Hamesem; on sam nazywał się Szmitt. Tych dwóch oficerów zaproszono pierwszego dnia na obiad, gdyż jeszcze nic swojego nie mieli urządzonego. Ja siedziałam naprzeciwko pana Szmitta. Rozmawialiśmy dużo o Wilnie, gdyż on tam był, pokazywał mi potem ... | ![]() Powiększ... |
||««pierwsza |«poprzednia - 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 - następna»| ostatnia»»||