Janina Niemczynowicz — Pamiętnik 1916-1919
|
||««pierwsza |«poprzednia - 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 - następna»| ostatnia»»||
43 z 73 | [15 października 1916] ... składaliśmy życzenia Matuleńce. Wyobrażam sobie jak tam musi być i Matuleńce smutno teraz. Stefcio przyjechał 9 paźdz[iernika], opiszę jak było: była to niedziela i ja chciałam prosto z kościoła pójść do Oleńki, bo już dawno u niej nie byłam, tak też i robię - po długiej, solennej sumie idę do Oleńki do internatu, a ta wyskakuje i mówi mi że Stefan u niej na mnie czeka, okazuje się, że on nie zastał mnie w domu, a ponieważ dowiedział się od Lali, że miałam być u Oleńki, a więc razem z Lalą przyszli i już czekali na mnie. Narozmawialiśmy się u Oleńki i potem we trójkę poszliśmy do stołówki na obiad, a z obiadu do nas. U nas posiedział Stefan do 5-ej godziny, a potem musiał jechać do swego pułku do Podosinek o 15 wiorst od Moskwy. Ja pojechałam z nim razem, odprowadzić go do kolei; gdy jechaliśmy tramwajem, pokazywałam mu gdzie mieszka pan Chaillet, gdzie pan Żukowski i rozmawialiśmy sobie, że kiedykolwiek jak będziemy mieli oboje czas, to wybierzemy się do pana Chaillet i do pana Żukowskiego. Też w tramwaju spotkał Stefan swego kolegę z Peterkofu, Jasińskiego, który ma wakans w samej Moskwie, przedstawił mi go Stefan - dosyć sympatyczny. Gdy przyjechaliśmy na dworzec i zobaczyliśmy rozkład pociągów, okazało się, że na jeden jest już za późno, a drugi idzie o 11 w nocy, a więc ten jest niewygodny Stefanowi, gdyż przyjechałby do pułku o 12 i nie miałby się gdzie ... | Powiększ... |
||««pierwsza |«poprzednia - 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 - następna»| ostatnia»»||