Janina Niemczynowicz — Pamiętnik 1916-1919
|
||««pierwsza |«poprzednia - 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 - następna»| ostatnia»»||
41 z 73 | [17 września 1916] ... w obcem mieście, to często i poradzić coś i pomóc by mogła, ale też jakoś czekam i czekam i ani nikt nie telefonuje, ani nic, pewno już dawno ciocia wyjechała i ze mną nawet się nie pożegnała. Ta pani Hryniewska wszystko urządziła dla Oleńki i to że ją na pensję (do 4 klasy) przyjęli, i to że do internatu się wkręciła, a więc widać, że jest dobra. Oleńka codzień telefonuje do tych chłopców i o niczem więcej już nie mówi jak tylko "Igaś", "Jerzyk"! a przez nią już i cały internat - wszystkie chodzą do tego samego kościoła, gdzie oni chodzą, żeby ich zobaczyć. 4 października [1916] Okazuje się, że wtenczas ciocia dlatego nie przyszła do mnie, że była wezwana telegraficznie do Rudakowa na pogrzeb staruszki pani Wańkowicz i wyjechała w tej chwili, tego samego dnia i wcale nie była w pożegnaniem u pani Hryniewskiej, a także nie skończyłą leczyć zębów, a więc pisze, że będzie musiała kiedykolwiek znowu przyjechać skończyć. 30 września skończył się już kurs Stefana w szkole wojennej, tego samego dnia wyjechał do domu i z jaką radością witali go Rodzice! Ja tu ciągle myślami byłam razem z ... | Powiększ... |
||««pierwsza |«poprzednia - 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 - następna»| ostatnia»»||