LO nr 43, Warszawa, Gładka 16
Janina Niemczynowicz    —    Pamiętnik 1916-1919

Do strony głównej SP i LO 43, Warszawa, ul. Gładka 16

||««pierwsza   |«poprzednia  -  61  62  63  64  65  66  67  68  69  70  71  -  następna»|   ostatnia»»||

66 z 73

[31 października 1918]

... musi się wynosić gdzieś na front, tylko niewiadomo na jaki - na francuski czy do Macedonii. Lecz dnia nie było jeszcze postanowione - za tydzień, za kilka dni. Bardzo my wszyscy zasmuciliśmy się i Niemcy nasi też, bo już przyzwyczailiśmy się jedni do drugich, a nam do tego groziło niebezpieczeństwo, że jak Niemcy wyjdą zupełnie, to przyjdą bolszewicy i całe obywatelstwo wymordują, więc wszyscy postanowili wyjeżdżać do Wilna w razie zupełnego odejścia Niemców. No ale jakoś ten ostatni, decydujący "befehl"1 nie przychodził tak prędko i "nasi" Niemcy siedzieli z dnia na dzień, zadowoleni, że o nich zapomniano, a my tymczasem staraliśmy się wykorzystać te ostatnie dnie i prawie cały czas byliśmy razem we trójkę, spacerowaliśmy coraz to więcej, gdyż na dworze, wśród cudnej natury czuliśmy się najlepiej, zwłaszcza, że dnie były tak piękne! Jednego razu Matula nie miała czasu, więc poszliśmy do "naszego lasku" tylko we dwoje, nazbieraliśmy trochę kwiatów - rumianków, trochę grzybów no i potem siedliśmy sobie na brzegu lasku nad jeziorem Meredia i obserwowaliśmy odbijający się w nim blask zachodzącego słońca. Rozmawialiśmy o tem, czy to my kiedy w życiu jeszcze zobaczymy się, że musimy koniecznie pisywać, żeby choć wiedzieć, co się dzieje z nami, no i pan Albert zaproponował, żeby zawsze o naznaczonej godzinie, mianowicie o pół do dziewiątej myśleć o sobie wzajemnie; jeżeli np. świeci księżyc o tej porze, to jak będziemy się patrzeć na niego, to mogę być pewną, że i on też w tej samej chwili patrzy na niego - i to będzie choć jakiś łącznik między nami, jeżeli nie ma księżyca to gwiazdy: Niedźwiedzica, Orion, Kasjopea, Wenus, Wąż itd., o których tyle mówiliśmy i obserwowaliśmy, a o ile jest niepogoda i nawet gwiazd nie ma, to i tak tylko pomyśleć o nim, a on też o mnie myśleć będzie. Ja chętnie zgodziłam się na to.

Nazajutrz było wielkie krojenie do suszenia jarzyn na zimę, całe towarzystwo kroiło, no i niby nam z Matulą wypadało też kroić, lecz przyszedł pan Albert i powiedział, że jest tak cudny dzień jak rzadko, że to byłoby grzechem siedzieć w domu, no jednem słowem, że wzięliśmy wiosła i poszliśmy we trójkę na łódkę, lecz okazało się, że łódki nie ma na brzegu, więc siedliśmy sobie na ławeczce kąpielowej i byliśmy w świetnych humorach, rozmawialiśmy bardzo wesoło i śmialiśmy się; potem niedługo przyszedł do nas rittmaister, zachwycał się, że tak pięknie słońce świeci, no i położył się jak długi na tej długiej kładce kąpielowej i my z początku bardzo śmialiśmy się, lecz potem zobaczyliśmy, że to rzeczywiście musi być przyjemnie leżeć tak na dwóch wązkich deskach nad wodą, no i poszliśmy i też położyliśmy się jedno za drugiem na tych deskach i w taki sposób prawie cała ich długość była zajętą, tylko Matula siedziała na ławeczce. Jaki to musiał być zabawny obrazek! jak pomyśleliśmy o tem, to śmialiśmy się do rozpuku! Pan Albert miał okarino2, więc wyciągnął z kieszeni i grał; tak było przyjemnie. Wróciliśmy do domu jak raz na obiad. Jemy obiad, wtem przychodzi pan Albert jakiś blady, poważny, nie mówi "smacznego apetytu", jak zwykle, a tylko pokazuje depeszę i mówi: "Heute um zehn Uhr!"3 i poleciał do szreibsztabu4. My wszyscy zrozumieliśmy, co to znaczy. Zaraz po obiedzie zaczął się wielki ruch, pakowanie na gwałt, latanina - o [godzinie] 7 musieli od nas wyjechać, żeby być na [godzinę] 10 w Zakaciu. Wszystkie ...

_____________________

1 Befehl - niem. rozkaz.
2 Okarino - okaryna, niewielki jajowaty gliniany flet naczyniowy.
3 Heute um zehn Uhr! - niem. Dzisiaj o dziesiątej!
4 Szreibsztab - z niem. Schreibstab, kancelaria oddziału wojskowego.


Powiększ...

||««pierwsza   |«poprzednia  -  61  62  63  64  65  66  67  68  69  70  71  -  następna»|   ostatnia»»||