![]() |
|
Janina Niemczynowicz — Pamiętnik 1916-1919
|
||««pierwsza |«poprzednia - 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 - następna»| ostatnia»»||
71 z 73 | [15 września 1919] Choć to bardzo brzydkie uczucie zazdrość, lecz ja im ciągle zazdrościłam, że oni są tacy szczęśliwi, a mnie takie szczęście tylko się uśmiechnęlo wtenczas właśnie, kiedy ja nic nie zrozumiałam, nie zorientowałam się jeszcze i znikło może już na zawsze; i teraz dopiero to zrozumiałam i wiem, że ten albo żaden! Jakie to głupie, jakie banalne i stare, a jednak prawdziwe. Zupełnie jak jakaś cudna pieśń, choć stara i oklepana jednak. Jak słyszeć ją ładnie i z uczuciem wykonaną, to zawsze wydaje się piękna i nowa. W Sosnowcu robiliśmy wycieczki powozami w najładniejsze okolice Sosnowca. Jeden raz zwiedzaliśmy Kopalnię, spuszczaliśmy się aż na sam dół, bardzo ciekawie było - zupełnie drugie podziemne państwo. Niektóre korytarze ciągną się po kilka wiorst i wszędzie pełno ludzi, koni, ruch. Konie, co wożą wagoniki pod ziemią, mają tam i stajnię i czasem po kilka lat nie widzą wcale dziennego światła - nieszczęśliwe stworzenia! Na 2 września 1919 r. były urządzone imieniny u pp. Kraupów dla Stefana Kraupe. Było eleganckie przyjęcie, dużo osób i bardzo wesoło, tylko mnie było tak smutno i tak czułam się obca temu całemu wesołemu towarzystwu, bo mi się przypomniał 2 wrzenia w przeszłym roku - imieniny p. Rożnowskiej i naszego Stefana. Pamiętam wszystko jak dzisiaj. Był to powszedni dzień, z rana wielkie sprzątanie, mycie okien, zmiatanie pyłu, bo wieczorem mieli być goście. Było wtedy b[ardzo] przyjemnie i wesoło. | ![]() Powiększ... |
||««pierwsza |«poprzednia - 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 - następna»| ostatnia»»||