LO nr 43, Warszawa, Gładka 16
Janina Niemczynowicz    —    Pamiętnik 1916-1919

Do strony głównej SP i LO 43, Warszawa, ul. Gładka 16

||««pierwsza   |«poprzednia  -  63  64  65  66  67  68  69  70  71  72  73  -  następna»|   ostatnia»»||

69 z 73

Rok 1919

[prawdopodobnie] [7 grudnia 1918]

... zamiast z czasem zapominać, co raz częściej o nim myślę; niema dnia ani godziny, w której bym o nim nie myślała. I taka tęsknota czasem mnie ogarnia, szczególniej jak widzę coś pięknego w naturze n.p. zachód słońca lub księżyc, który zawsze razem podziwialiśmy, lub słyszę piękną muzykę lub śpiew (choć żadna muzyka, ani śpiew nie są tak piękne, jak były jego), to nie mogę się od łez powstrzymać. Marzę tylko ciągle jak to my byśmy mogli się spotkać? Raz jak Matula zagrała tego zwyczajnego walczyka, który zawsze razem tańczyliśmy, to z początku było mi bardzo przyjemnie, tak mi się zdawało, że oto zaraz podejdzie pan Albert i poprosi do tańca, a potem tak się zrobiło smutno, że poszłam na swoje łóżko, rzuciłam się twarzą na poduszkę i wybuchnęłam strasznym płaczem, ale cichutko, żeby Matula nie słyszała. Czytam teraz filozofję Foerstera "Drogowskaz życia", bardzo ładna rzecz; tyle jest tak dobrych zdań; jaka szkoda, że nie przeczytałam tego wcześniej, żeby móc z panem Albertem o rozmaitych kwestjach podysputować. Przypomina mi się, jak to w Uchwiszczu pan Albert dawniej palił, potem parę razy ja powiedziałam, że nie lubię, że to jest szkodliwe i że nie rozumiem jak człowiek, który rozumie i przyznaje, że to jest szkodliwe i ma silną wolę, może palić - powiedziałam to tak sobie mimochodem, ale za parę dni zauważyłam, że on nie pali i razu jednego mówi do mnie, że chciałby, żebym miała na niego taki sam dobry wpływ, jak już raz miałam i żebym go odzwyczaiła od picia, bo on choć mało pije, ale uważa jednak, że to nie potrzebne; ja zaczęłam się dopytywać w czem to ja miałam wpływ na niego? więc on mówi: "Czyż pani nie zauważyła?" a ja odpowiedziałam że zauważyłam, tylko nie wiem, czy i on o tem samem myśli i ponieważ żadne z nas nie chciało pierwsze powiedzieć o czem myśli, więc napisaliśmy na karteczkach i daliśmy Matuli do przeczytania, która miała podrzeć karteczki, o ile byłoby napisane nie to samo i pokazać, o ile to samo, no i okazało się, że było to samo. Bardzo było nam przyjemnie; karteczki te schowaliśmy na pamiątkę. No ale co do tego picia to powiedziałam mu, że cóż ja mogę zrobić, że niech robi jak chce, a to właśnie uważam teraz, że powiedziałam głupio, bo trzeba było odrazu podać rękę i powiedzieć: "Chce pan się odzwyczaić zupełnie?, a więc dobrze, proszę dać rękę i słowo i wiem na pewno, że od tego czasu nie wypije pan ani jednego kieliszka, bo co pan powie, tego zawsze dotrzyma!" W późniejszych latach życia byłoby to trudne. To by mu się bardzo podobało i byłoby dobre. Ale cóż, kiedy zawsze za późno myśli dobre przychodzą.

1919

24 sierpnia, niedziela

Mieliśmy dzisiaj urządzić wycieczkę do Trok z biura, a w wozach drabiniastych i konno. [Pracuję w biurze wojskowym] Jak byłoby przyjemnie! Miała być Zula Syrokomska z mężem i jeszcze jeden oficer, Hanna, Nowakiewicz, Frydman, Małgosia Buchard, Matula i jeszcze ktoś - mieliśmy zabrać aparaty fotograficzne, tartinki itd. Aż tymczasem... Piękny piesek był Azorek, ale zdechł... Deszcz leje cały dzień jak z cebra ...

Powiększ...

||««pierwsza   |«poprzednia  -  63  64  65  66  67  68  69  70  71  72  73  -  następna»|   ostatnia»»||