LO nr 43, Warszawa, Gładka 16
Szkoła Podstawowa i Liceum Ogólnokształcące nr 43 im. Andrzeja Struga, Warszawa, ul. Gładka 16

Prof. Anita Smuga-Otto

Uczyła języka polskiego.

Prof. Anita Smuga-Otto, polonistka
Pani Profesor Anita Smuga-Otto z mężem Jurem w Rucianem, 1959

 

Oto fragmenty książki (patrz dalej), której autorką jest Pani Profesor wraz z synem.

 

Słowo wstępne - o Autorce i jej wspomnieniach (autor: Iwo Indelak)

Niebieski płaszczyk! Skąd taki tytuł?...

Otóż Autorka pierwszych dwóch części, narratorka, a jednocześnie główna postać tej książki, gdy studiowała tuż przed wojną w warszawskiej Wyższej Szkole Nauk Politycznych, nosiła często swój ulubiony niebieski płaszczyk i takiż - z zawiniętym rondkiem - kapelusik. A był to rok 1938, czas, kiedy w Polsce narastała fala skrajnego nacjonalizmu, narodowo-prawicowa młodzież dominowała w studenckich korporacjach, organizowała uniwersyteckie getta ławkowe...

Studentka ta w niebieskim płaszczyku starała się temu czynnie przeciwstawić, więc faszyzujący "koledzy-pałkarze" krzyczeli za nią: "niebieski płaszczyk, czerwona dusza!".

Prof. Anita Smuga-Otto, polonistka

Prof. Anita Smuga-Otto w czasie
studiów w Wyższej Szkole
Nauk Politycznych, 1937 r.

Studentka przeżyła wojnę, jej niebieski płaszczyk spłonął w powstańczej Warszawie, ale wrażliwość na ludzkie losy przetrwała! Anitka - bo o niej tu mowa - wzrastała w rodzinie nauczycielskiej, gdzie silne były tradycje niepodległościowe (Legiony Piłsudskiego, wojna z bolszewikami, powstania śląskie i plebiscyt), gdzie wyznawano zasadę pełnej tolerancji religijnej, narodowościowej i społecznej, gdzie wartość człowieka oceniano na podstawie osobistych cech, a nie jego pochodzenia czy wyznawanej religii. Wychowana w takiej atmosferze, zachowała ten sposób widzenia świata do końca swoich dni. I może właśnie dlatego rodzimi faszyści widzieli w niej "czerwoną duszę".

Urodziła się i wczesną młodość spędziła w czarnym od dymów, robotniczym Sosnowcu lat 20. Była dzieckiem uzdolnionym muzycznie. Chętnie siadała do pianina, grając z pamięci zasłyszane melodie, więc rodzice wysłali ją do katowickiego konserwatorium, gdzie odnosiła sukcesy na szkolnych koncertach już w wieku 12 lat. Z początkiem lat 30. rodzice Anitki przenieśli się do Żyrardowa, gdzie jej ojciec został dyrektorem gimnazjum. Anitka robi tam maturę, ale zamiast kontynuować karierę wirtuoza fortepianu, wybiera... studia ekonomiczne w Szkole Nauk Politycznych w Warszawie. Jej idealizm wziął górę nad muzycznym talentem!

W czasie wakacji spędzanych w różnych podkarpackich wioskach, widziała na własne oczy co to znaczy "galicyjska nędza", poznała trochę Kresy, ich żyzność, ale i skrajną biedę. Postanowiła, jak ongiś literacki Judym, poświęcić się pracy nad unowocześnieniem struktury rolnej tych ziem. Na uczelni poznała podobnie czujących i myślących "pozytywistów", a także słynnego polskiego historyka, Marcelego Handelsmana, z którymi razem tworzyła Kluby Demokratyczne - jako przeciwwagę panoszącemu się wówczas nacjonalizmowi.

Nadszedł wrzesień 1939 roku - wojna, okupacja! Anita (jak również jej najbliżsi: ojciec, mąż, siostra) włączyła się do działalności podziemnej. Oprócz współpracy z wywiadem Tajnej Armii Polskiej, a później AK, wróciła do idei "pracy organicznej po wojnie", włączając się do organizacji "Syndykalistów", gdzie spotkała się ponownie z profesorem Handelsmanem i przyjaciółmi z dawnych Klubów Demokratycznych. W tym czasie przychodziły na świat dzieci. Anita dzielnie łączyła ze sobą obowiązki matki, studia i działalność w podziemiu!

Potem czas warszawskiego Powstania: dwa miesiące spędzone w podziemiach Mokotowa, wypełnione opieką nad malutkimi synkami i starszymi mieszkańcami piwnicznego schronu. Wreszcie wypędzenie z płonącej Warszawy, obóz w Pruszkowie, tułaczka - cały czas z dwuletnim dzieckiem na ręku i czterolatkiem prowadzonym za rękę... Kolejne etapy: udana ucieczka z kolumny wygnańców pędzonej przez Niemców (dokąd?), przystanek u krewnych w Łowiczu, kolejny w Częstochowie u przyjaciela rodziny, księdza Ufniarskiego, w końcu rodzinny Sosnowiec!

Wreszcie koniec wojny: poszukiwanie nowego życia na Ziemiach Odzyskanych. Zmienne koleje losu, dyktowane przez nową władzę, nieufnie patrzącą na nią i męża, byłego AK-owca. W najgorszym okresie stalinowskim, w latach 1949-1956, Anita wraz z mężem leśnikiem musiała "gospodarzyć na roli" (była to część wynagrodzenia za pracę nadleśniczego), orząc, siejąc, kosząc i grabiąc siano, dojąc krowy... Wieczorami jednak Anita wciąż miała siły siąść do pianina i zagrać preludia czy nokturny Chopina! Mało tego - podjęła korespondencyjne studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim, ucząc się do egzaminów i chodząc czasem z książką w ręku za pasącymi się krowami. Ukończyła studia magisterskie pisząc i broniąc ciekawą pracę o warszawskich podziemnych wydawnictwach, a to pozwoliło jej podjąć pracę nauczycielki, idąc w ten sposób w ślady swych przodków.

Wreszcie powrót do Warszawy, gdzie aż do emerytury uczyła historii literatury polskiej w liceum im. Struga na Ochocie. Przez cały ten czas oboje - Anita i jej mąż, Jurek, wyznawali zasadę przejętą od pozytywistów końca XIX wieku, a tak trafnie ujętą przez Wojtka Młynarskiego w piosence: "Róbmy swoje!" W latach groźnego, a później siermiężnego peerelu nie dali się otumanić żadną propagandą i chociaż przez całe swe życie byli konsekwentnie lewicowi - to jednak nigdy nie poszli na lep kłamliwej, oszukańczej "komuszej" ideologii.

Kolejny etap Jej życia, to emigracja do Kanady, gdzie spędziła ostatnie swoje lata. Ale to już zupełnie inna historia!

Znałem Anitkę "od zawsze". Pamiętam Ją "jak przez mgłę" oczami malucha z tamtych sosnowieckich lat trzydziestych i z opowiadań mojej Mamy - Muńki, a od jesieni 1944 aż do końca Jej dni - już osobiście, spędzając z Nią, Jurkiem i chłopakami miesiące w ich leśno-górskich samotniach. Anita, moja cioteczna siostra, była człowiekiem niezwykłym. Jej talent, odwaga, przedsiębiorczość, charyzma...

Swoim optymistycznym nastawieniem do życia (mimo tak wielu tragicznych przeżyć), swoją postawą, dobrocią - była przykładem, jak należy walczyć z wszelkimi przeciwnościami, nie tracąc jednocześnie wiary w lepszą przyszłość (...)

Iwo Indelak, Maj 2017, Kanada


  Fragment ze str. 715 (autor: Staszek Smuga-Otto)

Anita została wreszcie nauczycielką języka polskiego w warszawskim liceum im. Andrzeja Struga na Ochocie. Aż do emerytury. Bardzo lubiła swą pracę, kochała młodzież - z wzajemnością - wprowadzała ją w piękno literatury polskiej, jeździła z nimi na wycieczki krajoznawcze, opowiadała historię tych ziem, poprzednich pokoleń, ich zmagań. Niektórzy jej dawni uczniowie i uczennice - sami już teraz emeryci - wciąż, pomimo upływu czasu, po kilkudziesięciu latach utrzymywali z nią kontakt, pisali listy do swej "pani profesor" mieszkającej od ponad trzydziestu lat w Kanadzie, co to swych lasów "żywicą pachnie", krainie ludzi wolnych. Tej, o której w mrocznych latach powojennego stalinizmu tak marzyło się Jurkowi. Jurek niestety nie dożył tego. Nie przetrzymał drugiego zawału, który powalił Go w 1978 roku. Nie dożył wolnej Polski - o której tak Mu się marzyło.

Ponad trzydzieści lat temu, w dobie stanu wojennego, gdy hydrze komunizmu znów odrastać poczęły głowy, a niektóre z nich w generalskich nawet czapkach - postanowiłem spełnić marzenia Jurka, już wtedy nieżyjącego mego kochanego taty. Wraz z żoną i synkiem, a towarzyszyła nam w tej eskapadzie mama Anita, drogą niezbyt prostą - bo poprzez austriacki obóz uchodźców Treiskirchen pod Wiedniem - dotarliśmy do zachodniej Kanady.

I tu żyjemy, w tym wymarzonym kraju wolnych ludzi. Stąd, zza Oceanu, z wielkiej odległości bacznie obserwujemy Polskę i świat, ciesząc się, że i Polska wreszcie, po stuleciach, odzyskała prawdziwą niepodległość, że zanikają podziały w jednoczącej się Europie.

Anita spędziła tu z nami na zachodniokanadyjskiej prerii, w mieście Edmonton nad rzeką North Saskatchewan ten swój "złoty wiek" - ponad trzydzieści ostatnich lat życia. Trochę podróżowała po świecie, mnóstwo czytała, pisała, ale głównie poświęciła swój czas na wychowywanie wnuka - Maćka. Odniosła znów pełen sukces!

Odeszła od nas w listopadzie 2015, jak zwykle w swym życiu myśląca do ostatniej chwili nie o sobie, ale o innych. Z pogodnym uśmiechem na twarzy... "Ania z czarnego Sosnowca" - jak nazwała ją ongiś ciocia Muńka, lub:

"Niebieski płaszczyk... czerwona dusza"; tak w latach trzydziestych wydzierali się za nią warszawscy, endeccy bojówkarze. Drąc się, nie zdawali sobie nawet sprawy, że trafiają w samo sedno.

W rok później pochowaliśmy urnę z Jej prochami na warszawskich starych Powązkach.

Tam, razem z ukochanym mężem Jurem, z młodszym Jej synkiem Tadzikiem, z symbolicznie pochowanymi - tatą Tadeuszem zamordowanym w Oświęcimiu i poległą w Powstaniu młodszą siostrzyczką Krysią - spoczywa na wieki.

 

Prof. Anita Smuga-Otto, polonistka


Anita Smuga-Otto i Staszek Smuga-Otto,
Niebieski płaszczyk
.
Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 2017,
ss. 720. ISBN 978-83-205-5660-3

Polecamy tę książkę gorąco. Wspaniała treść, wspaniale się czyta.
Kawał coraz mniej znanej historii Polski na przykładzie jednostkowych losów naszych rodaków.




Ten biogram prawdopodobnie

wymaga dalszego kompletowania.

Jeśli możesz, pomóż nam go opracować.

Potrzebne są:

  1. dane personalne,
  2. zdjęcia,
  3. informacje o życiu, działalności, osiągnięciach,
  4. informacje o pracy w naszej szkole,
  5. wspomnienia i angedoty związane z tą Osobą,
  6. ewentualne sprostowania istniejącego biogramu.

Każdy szczegół się liczy!

Wróć do strony głównej i skorzystaj z naszej poczty.